21-12-2017
Wiara w polskie sądy kościelno/państwowe i rechrystianizacja Europy
Andrzej Duda (presydent RP) przekonywał, że dzięki wprowadzanemu zamachowi na polską demokrację "ludzie wreszcie odzyskają wiarę w sprawiedliwość, wiarę w polskie sądy, wiarę w wymiar sprawiedliwości".
Ma rację! Polskie sądy, tak cywilne jak kościelne (zresztą czy to nie to samo), potrzebują tylko dużej dawki wiary, ciemnej, podszytej strachem, nakarmionej ignorancją i siedzącej cicho wobec 'autorytetów', którym jest się poddanym. Potrzebują wiary polskiej masy. Tę wiarę formuje się językiem religijnym, na który nikt w Polsce nie reaguje. To nasza nowomowa państwa wyznaniowego.
To nowomowa premiera RP (tak poprzedniego jak aktualnego), który ogłasza Polakom (i Polkom), jak bardzo chce rechrystianizować Europę, bo mu smutno gdy widzi puste kościoły. Nie ma zamiaru naprawiać polskich szpitali, co przypominają zatłoczone, cuchnące umieralnie (mogę podać adres ostatnio przeze mnie wizytowanych, no chyba że ktoś jest księdzem, wtedy trafia na oddział specjalny). Nowy premier (tak jak jego poprzednik) cieszy się, że jedyne co musi zrobić to rechrystianizować Europę, bo w Polsce państwo wyznaniowe trzyma się już świetnie. I nie ma ani jednej siły, która byłaby zdolna się mu przeciwstwić czy choćby tylko wyśmiać, zawetować, potępić język, którym tworzy się rzeczywistość w polskich mózgach, indokrynuje i poddaje katolickiej propagandzie. I w proteście nie przyjąć kolędującego funcjonariusza reżimu.
Pozwoliliśmy zrobić z siebie na nowo niewolników i już nawet nie przeszkadza nam nowomowa, której nas poddano.
Ma rację! Polskie sądy, tak cywilne jak kościelne (zresztą czy to nie to samo), potrzebują tylko dużej dawki wiary, ciemnej, podszytej strachem, nakarmionej ignorancją i siedzącej cicho wobec 'autorytetów', którym jest się poddanym. Potrzebują wiary polskiej masy. Tę wiarę formuje się językiem religijnym, na który nikt w Polsce nie reaguje. To nasza nowomowa państwa wyznaniowego.
To nowomowa premiera RP (tak poprzedniego jak aktualnego), który ogłasza Polakom (i Polkom), jak bardzo chce rechrystianizować Europę, bo mu smutno gdy widzi puste kościoły. Nie ma zamiaru naprawiać polskich szpitali, co przypominają zatłoczone, cuchnące umieralnie (mogę podać adres ostatnio przeze mnie wizytowanych, no chyba że ktoś jest księdzem, wtedy trafia na oddział specjalny). Nowy premier (tak jak jego poprzednik) cieszy się, że jedyne co musi zrobić to rechrystianizować Europę, bo w Polsce państwo wyznaniowe trzyma się już świetnie. I nie ma ani jednej siły, która byłaby zdolna się mu przeciwstwić czy choćby tylko wyśmiać, zawetować, potępić język, którym tworzy się rzeczywistość w polskich mózgach, indokrynuje i poddaje katolickiej propagandzie. I w proteście nie przyjąć kolędującego funcjonariusza reżimu.
Pozwoliliśmy zrobić z siebie na nowo niewolników i już nawet nie przeszkadza nam nowomowa, której nas poddano.